Warszawa to nie wieś, żeby po niej rowerem jeździć -- przekonywał kiedyś rzecznik ZDM Marek Woś. Obserwując stosunek naszych władz do pojemników do selektywnej zbiórki odpadów, trudno się oprzeć wrażeniu, że komuś ich obecność przeszkadza tak jak obecność rowerów panu Wosiowi. Oficjalnie segregację się popiera, ale z czynów przebija pogląd, że stolica czystości to nie wieś, żeby po niej z odpadami się wałęsać... A tymczasem to, co dla Warszawy nieosiągalne, staje się coraz powszechniejsze we wsiach i miasteczkach. Może czas już się zawstydzić i wziąć przykład ze wsi?