Zarząd Oczyszczania Miasta twierdzi, że ma w rezerwie 700 nieużywanych pojemników do selektywnej zbiórki odpadów. Mimo to nadal nie stwarza mieszkańcom Warszawy należytych warunków selektywnej zbiórki w postaci dużej ilości łatwo dostępnych pojemników.

Na ostatnim spotkaniu ZOM-u z organizacjami pozarządowymi (18.12.2006) dowiedzieliśmy się, że na składzie pozostaje 700 nieużywanych pojemników do selektywnej zbiórki. Tymczasem od dwóch lat apelujemy do ZOM-u w sprawie ustawiania nowych pojemników i niezabierania już stojących [zobacz >>>]. Opracowaliśmy też raport na temat selektywnej zbiórki odpadów w Warszawie [zobacz >>>]. Z ankiet jednoznacznie wynika, że mieszkańcy chcą segregować śmieci, z powodu braku dostępu do pojemników nie mają takiej możliwości. Zniechęca ich także do segregacji fakt zabierania pojemników.

Kampanie edukacyjne tracą sens, jeśli ludzie nie mają gdzie wyrzucić posegregowanych odpadów. Urzędnicy z ZOM-u, jak twierdzą, przeczytali nasz raport, ale nadal realizują kolejne akcje edukacyjne nie usprawniając jednocześnie zaplecza technicznego (więcej pojemników, częstsze ich opróżnianie, sprzątanie wokół nich, naklejki z instrukcjami i danymi kontaktowymi itp.), co aktualnie powinno być priorytetem.

Warszawa potrzebuje dziś przede wszystkim pojemników do selektywnej zbiórki w bardzo wielu miejscach, w których albo nigdy ich nie było, albo zostały zlikwidowane. Kampanie edukacyjne można prowadzić równolegle z rozbudową sieci zbiórki. Jednak widząc powolny zanik tej sieci [zobacz >>>] [zobacz >>>] trudno nie zapytać: jaki sens ma wydawanie kolejnych tysięcy złotych z budżetu miasta na jej reklamę? Może decydenci ocenią najpierw efekty, jakie przyniosło wydanie w 2005 r. 800 tysięcy zł na kampanię "Śmieć przykładem"? [zobacz >>>]

Dziwi fakt, że ZOM aprobuje aż 700 bezużytecznie marnujących się pojemników. Przecież dzięki nim na rosnące wciąż wysypiska mogłoby trafiać o kilkaset ton śmieci mniej. Liczymy, że we władzach ZOM znajdzie się wreszcie przekonanie do powszechnej segregacji nie tylko promowanej, ale i wspieranej przez miasto. A jeśli nie, że na zmianę polityki ZOM wpłyną władze nadrzędne. [zobacz >>>]