Wizyta w firmie Dansk Flaskegenbrug A/S zajmującej się odzyskiwaniem jednorazowych butelek po winie w celu ponownego ich użycia.

Do zakładu (jednego z dwóch w kraju) trafiają kontenery ze szkłem. Dostawcami są przede wszystkim firmy obsługujące pojemniki na surowce wtórne. W Danii wszystkie pojemniki na szkło wyposażone są w specjalne gumowe koła, zapobiegające tłuczeniu się wrzucanych butelek. Drugim ważnym dostawcą są sklepy, które przyjmują jednorazowe butelki po winie razem z butelkami kaucjowanymi. Zwyczaj odnoszenia jednorazowych butelek do sklepu sięga czasów przedwojennych.

Mniej więcej co kwadrans zaczyna się podnosić kolejny kontener, stopniowo wysypując zawartość na taśmę. Przyjmuje się, że w całym procesie tłucze się ok. 15% butelek - i trzeba się z tym pogodzić. Oczywiście stłuczka jest odsyłana do huty.

Pracownicy ustawiają butelki na taśmie. Przy okazji odrzucają zanieczyszczenia, słoiki i butelki, których firma nie zbiera (trafiają do huty).

Automat rozpoznaje typ butelki z zaprogramowanymi wzorcami, dzięki ważeniu i optycznemu badaniu kształtu.

Sygnał z automatu steruje zastawkami kierującymi butelki na właściwe boczne taśmy.

Po zgromadzeniu odpowiedniej liczby butelek, są one przenoszone specjalnym urządzeniem na paletę.

Na pełną paletę zostaje narzucony rękaw foliowy, zgrzany następnie palnikami.

Zapakowane palety czekają na składowisku, aż handlowcy znajdą klienta na konkretny typ butelki. Może to trwać kilka miesięcy.

Kiedy to nastąpi - palety są wysyłane do drugiej fabryki, gdzie są rozpakowywane, myte, pokrywane (tak jak nowe butelki w hucie) warstwą zmniejszającą tarcie na taśmach rozlewni i po ponownym sprawdzeniu jakości - pakowane i wysyłane do producentów win - głównie we Francji, Grecji i Włoszech. Butelki z odzysku muszą konkurować z nowymi butelkami - choćby z naszej polskiej huty Jarosław. Pomaga w tym podatek, jakim obłożona jest produkcja i import butelek.

W sumie w zakładzie wysortowuje się kilkadziesiąt typów butelek.